Bardzo przepraszam za ten poślizg, ale w domu to ja ostatnio mało bywam, więc ciężko było znaleźć czas, żeby coś naskrobać ;) Utknęłam w połowie rozdziału i trochę mi zajęło ogarnięcie się. Dodatkowo ogarniam studia za granicą, co zajmuje mi masę czasu :( Bardzo przepraszam!
Księżniczko Mroku - jest walka! Mała, bo mała, ale to taki wstępniak :P
Kushina-chan - wybacz mi! Wiem, że czekałaś na rozdział, a ja nie zdołałam nic skrobnąć Q_Q
Mikorie - Yay! Mamy nową osobę! Niyahaha! :D Cieszę się, że Ci się spodobało, obiecuję też w wolnej chwili wejść na blogi! ^^
I ktoś Anonimowy - życzenia z weną się przydały! I podziwiam, za przeczytanie tego jednym tchem xP
Mogą się pojawić drobne błędy, sprawdzę następnym razem, bo teraz zasypiam przed kompem x)
Ps. Wiecie, że jest to już 26 stron w Wordzie! To moje najdłuższe rozdziały!
Księżniczko Mroku - jest walka! Mała, bo mała, ale to taki wstępniak :P
Kushina-chan - wybacz mi! Wiem, że czekałaś na rozdział, a ja nie zdołałam nic skrobnąć Q_Q
Mikorie - Yay! Mamy nową osobę! Niyahaha! :D Cieszę się, że Ci się spodobało, obiecuję też w wolnej chwili wejść na blogi! ^^
I ktoś Anonimowy - życzenia z weną się przydały! I podziwiam, za przeczytanie tego jednym tchem xP
Mogą się pojawić drobne błędy, sprawdzę następnym razem, bo teraz zasypiam przed kompem x)
Ps. Wiecie, że jest to już 26 stron w Wordzie! To moje najdłuższe rozdziały!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wpatrywałam się w dziewczynę stojącą przede mną w całkowitym szoku. Miała długie, fioletowe włosy i niebieskie oczy, i szczerze powiedziawszy, była nieco do mnie podobna, co, z niewiadomych przyczyn, wywołało u mnie jeszcze większą irytację. Marny klon...
Co jednak najbardziej wyprowadzało mnie z równowagi, to to, jak patrzyła w stronę Uchihy. Powinnam od razu dać jej śliniak, żeby się cała nie zmoczyła, bo niewiele brakowało. Może i był przystojny, ale nawet ja nie patrzyłam na niego wzrokiem mówiącym: zgwałcę cię. Prawda?
Następną rzeczą, przez którą omal nie dostałam palpitacji był fakt, że brunet nawet nie wyglądał na zirytowanego. Co więcej, odpowiadał na wszystkie jej przygłupie pytania i najzwyczajniej w świecie z nią rozmawiał. A na mnie to od początku patrzył, jakbym była zdechłą żabą!
Zazgrzytałam zębami, ale postanowiłam się nie ośmieszać i przemilczałam to wszystko. Przynajmniej na chwilę obecną...
Kiedy w końcu skończyła, czy raczej zrobiła sobie przerwę w mizdrzeniu się do niego, spojrzała w moją stronę z wyższością.
- A ty to kto? - Ktoś, kto ci zaraz ostro wpierdoli... Odetchnęłam głęboko.
- Misami Akari. To ja mam przetestować twoje umiejętności. - Uchiha spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, ale nie wyglądał, jakby miał zamiar mnie powstrzymywać. Było to bowiem wierutne kłamstwo. Jedyne, co mieliśmy zrobić, to obejrzeć pokazane przez nią jutsu i całodzienny trening, ale nie mogłam opanować chęci zmierzenia się z nią. Była zbyt arogancka, abym mogła puścić jej takie zachowanie płazem. Poza tym najzwyczajniej w świecie chciałam jej nakopać.
Brunet westchnął cicho. Zdrajca. Wstrętny, paskudny, ohydny drań.
- Jesteś nowa... - Bystra jest, nie ma co. Czy ona musiała od samego początku działać mi na nerwy? Co złego zrobiłam Liderowi, że tak mnie ukarał? Bo nie wierzę, że nie wiedział, jaka będzie moja reakcja na kogoś takiego, jak ona...
- Owszem. A teraz, jeśli mogłybyśmy już przejść do rzeczy? - Przez moment obserwowała mnie uważnie mrużąc oczy. No i o co jej znowu chodziło?
- Dlaczego Pain przyjął do Akatsuki jakąś słabą dziewuchę? - spytała, a mnie momentalnie puściły nerwy.
Mój kunai poszybował w jej stronę, ale zdołała go uniknąć. Natychmiast pojawiłam się za jej plecami i kopnęłam w bok. Szybko odzyskała równowagę, po czym złożyła pieczęcie. Douton, mogłam się tego spodziewać. Ziemia zapadła się lekko pod moimi stopami, a po moich bokach pojawiły się powoli zamykające się nade mną kłody drewna. Nienawidziłam takiego stylu walki. Ściągnęłam rękawiczkę z lewej ręki i poruszyłam palcami, by już po chwili naokoło mojej dłoni pojawiły się wyładowania chakry. Przyłożyłam rękę do ściany, która miała mnie zamknąć w środku, a następnie przesłałam większą ilość energii i wszystko runęło. Jak podejrzewałam z kłębów pyłu wyłoniła się fioletowowłosa. Wyszarpnęłam katanę i skontrowałam jej atak kunai'em. Odepchnęłam ją w tył i westchnęłam. Nie była zła, ale na pewno była gorsza od tamtych ANBU. Jej szybkość pozostawiała zbyt wiele do życzenia i miałam wrażenie, że za długo rozmyśla nad atakami. Może była strategiem?
Zamrugałam zaskoczona, gdy jej dłonie spowiła zielona poświata. A więc żaden strateg, tylko medyczny ninja. Ciekawe, po co Liderowi ktoś taki...
- Nadal nie rozumiem, dlaczego Pain cię przyjął. Nie ma w tobie nic wyjątkowego. - Czy ona właśnie mnie prowokowała?
- Jesteś albo tak odważna, albo głupia. Stawiam na to drugie - odparłam uśmiechając się lekko. Zgięłam palce i raikiri zostało zastąpione przez ciemną mgiełkę.
- Misami... - Uchiha szepnął do mnie ostrzegawczo.
- Wypchaj się - warknęłam i mocniej zacisnęłam pięść. Mgła przesunęła się w stronę zaskoczonej Harami i powoli ją otoczyła. Zdążyłam jeszcze dostrzec, jak wykonuje pieczęcie, ale nie myślała chyba, że cokolwiek uda jej się zdziałać? Była tylko nadętą lalą, nie było mowy, abym przegrała z kimś takim. Nie ja.
Poruszyłam kilkakrotnie dłonią, a zza mgły wydobył się krzyk dziewczyny. Może faktycznie nieco przesadziłam? Szybko odwołałam jutsu, a fioletowowłosa upadła na ziemię. Jej całe ciało pokrywały kilkucentymetrowe cięcia, które wbrew pozorom wcale nie były głębokie. W końcu co jak co, ale opieprz od Lidera był mi w tym momencie najmniej potrzebny.
Mimo to nie mogłam powiedzieć, że na ten widok nie odczułam satysfakcji. Wręcz przeciwnie, naszła mnie ochota, by głośno się roześmiać, a jedyne, co mnie powstrzymywało, to, że nie chciałam wyjść przed Itachim na wariatkę.
Podeszłam do niej i kucnęłam tuż obok.
- Następnym razem zastanów się pięć razy, zanim twoja śliczna buzia się odezwie - sarknęłam, na co zmierzyła mnie nienawistnym spojrzeniem.
- Misami, kończymy. Skoro już do tego doszło, to chyba nic się nie stanie, jeśli ją nieco potrenujesz? - Gapiłam się na bruneta i nie do końca wierzyłam temu, co właśnie od niego usłyszałam. Czy on był tak głupi, czy może udawał? Nie było takiej opcji! Nie miałam żadnego, nawet najmniejszego zamiaru w czymkolwiek jej pomagać, a już tym bardziej pozwolić, aby rozpracowała mój styl walki.
- Nie - oznajmiłam głośno i wyraźnie, by na pewno do niego dotarło. - Sam się nią zajmuj - dodałam i natychmiast tego pożałowałam, bo Harami wyglądała, jakby święta przyszły wcześniej i nawet odniesione przed momentem rany przestały jej dokuczać, bo podniosła się do pionu i uśmiechnęła.
- Jestem za! Ona i tak nie będzie w stanie mnie niczego nauczyć! Jej jutsu jest nabyte dodatkowo i nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, czy naturą jej chakry. Nie wiem, co to dokładnie jest, ale wiem, że nie ma szans, abym mogła zrobić coś takiego. - Zamrugałam, próbując ukryć zdezorientowanie. Zrozumiała to na podstawie jednego tylko ataku? Nie mogła być zatem zwyczajnym medykiem, w końcu takich było na pęczki, więc jednak był powód, dla którego Pain wybrał właśnie ją. I to mi się bardzo nie podobało...
Przeniosłam wzrok na Uchihę. Patrzył na mnie i wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Zrobimy tak: Ja i Misami wrócimy do siedziby, ponieważ widzieliśmy już, jak sobie radzisz w walce. Ona - wskazał na mnie dłonią - od początku nie była kimś, z kim mogłabyś sobie prosto poradzić, dlatego i tak dobrze ci poszło. - Czy ja się przesłyszałam?! Czy on, ten sam parszywy, nadęty i zadufany w sobie Uchiha, właśnie ją chwalił?! A ja to niby co? Dodatek do pakietu?! - Porozmawiam z Liderem, a on podejmie decyzję, co robimy dalej. Ktoś na pewno przekażę ci wiadomość w najbliższym czasie.
Podeszłam do niej i kucnęłam tuż obok.
- Następnym razem zastanów się pięć razy, zanim twoja śliczna buzia się odezwie - sarknęłam, na co zmierzyła mnie nienawistnym spojrzeniem.
- Misami, kończymy. Skoro już do tego doszło, to chyba nic się nie stanie, jeśli ją nieco potrenujesz? - Gapiłam się na bruneta i nie do końca wierzyłam temu, co właśnie od niego usłyszałam. Czy on był tak głupi, czy może udawał? Nie było takiej opcji! Nie miałam żadnego, nawet najmniejszego zamiaru w czymkolwiek jej pomagać, a już tym bardziej pozwolić, aby rozpracowała mój styl walki.
- Nie - oznajmiłam głośno i wyraźnie, by na pewno do niego dotarło. - Sam się nią zajmuj - dodałam i natychmiast tego pożałowałam, bo Harami wyglądała, jakby święta przyszły wcześniej i nawet odniesione przed momentem rany przestały jej dokuczać, bo podniosła się do pionu i uśmiechnęła.
- Jestem za! Ona i tak nie będzie w stanie mnie niczego nauczyć! Jej jutsu jest nabyte dodatkowo i nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, czy naturą jej chakry. Nie wiem, co to dokładnie jest, ale wiem, że nie ma szans, abym mogła zrobić coś takiego. - Zamrugałam, próbując ukryć zdezorientowanie. Zrozumiała to na podstawie jednego tylko ataku? Nie mogła być zatem zwyczajnym medykiem, w końcu takich było na pęczki, więc jednak był powód, dla którego Pain wybrał właśnie ją. I to mi się bardzo nie podobało...
Przeniosłam wzrok na Uchihę. Patrzył na mnie i wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Zrobimy tak: Ja i Misami wrócimy do siedziby, ponieważ widzieliśmy już, jak sobie radzisz w walce. Ona - wskazał na mnie dłonią - od początku nie była kimś, z kim mogłabyś sobie prosto poradzić, dlatego i tak dobrze ci poszło. - Czy ja się przesłyszałam?! Czy on, ten sam parszywy, nadęty i zadufany w sobie Uchiha, właśnie ją chwalił?! A ja to niby co? Dodatek do pakietu?! - Porozmawiam z Liderem, a on podejmie decyzję, co robimy dalej. Ktoś na pewno przekażę ci wiadomość w najbliższym czasie.
* * *
Szliśmy jak zwykle w milczeniu, a we mnie przez cały czas aż się gotowało. Czy on był taki tępy, że nie zauważył swojego całkowitego braku taktu wobec mnie? Nie rozumiałam tego. Czym różniłam się od niej, wróć, co czyniło mnie od niej gorszą, że tak odmiennie się do nas odnosił? Przecież była ode mnie gorsza w walce, urodą też jej nie ustępowałam. A moje teksty z pewnością nie były tak żałosne. Mimo to odkąd ją spotkaliśmy, w ogóle nie zwrócił na mnie większej uwagi. Odpowiadał mi jak zwykle półsłówkami, ignorował jakiekolwiek próby rozpoczęcia rozmowy, skupiał się tylko na niej. Czym się tak bardzo różniłyśmy?
Zacisnęłam usta, a po chwili spojrzałam na niego zirytowana.
- Kim ona jest? - spytałam, starając się, aby mój głos brzmiał naturalnie.
- Co masz na myśli? - Udawał głupiego? Czy próbował mnie bardziej wkurzyć?
- Kim ona jest, że tak ją traktujesz? - Z trudem opanowałam chęć walnięcia go w ten tępy łeb. - Nigdy nie jesteś dla nikogo miły. Z nią obchodziłeś się jak z jajkiem - warknęłam po chwili. Co się do cholery działo?
Milczał przez chwilę, po czy zmierzył mnie beznamiętnym spojrzeniem. Wyglądał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią, co tylko bardziej mnie zdenerwowało.
- Lider chce ją pozyskać, by zasiliła za niedługo szeregi organizacji. Ma przeprowadzać badania na więzionych ANBU innych wiosek. Jej jutsu są mu potrzebne w dalszym polowaniu na bijuu, więc nie można jej zniechęcać.
- I tyle? - Przystanęłam i splotłam ręce na piersi. - Traktujesz ją tak milusio, aby jej nie zniechęcić? Bo Lider tak chce? Masz mnie za idiotkę? Jesteś Uchiha, ty nie dbasz o innych, a na pewno nie zniżasz się do takiego poziomu tylko dlatego, że Pain tak chce.
Prawie pożałowałam swoich słów, gdy zbliżył się do mnie mrużąc oczy.
- A więc wychodzi na to, że wcale mnie nie znasz tak dobrze, jak to sobie uroiłaś – wycedził, a w jego głosie słyszałam jedynie zniechęcenie. Podziałało bardziej, niż gdyby wymierzył mi policzek. Spięłam się, zacisnęłam dłonie w pięści, po czym spojrzałam mu w oczy, a z moich ust wydobyło się ciche prychnięcie.
- Nie. Wychodzi jedynie na to, że cię przeceniałam – powiedziałam najbardziej beznamiętnym tonem, na jaki było mnie stać, po czym wolnym krokiem go wyminęłam.
Gdy rozległo się pukanie do drzwi zacisnęłam jedynie mocniej powieki i odwróciłam się do nich tyłem, zakopując się bardziej w pościeli. Nie miałam ochoty na użeranie się z kimkolwiek.
- Wchodzę. – Oho, Hidan. Wystawiłam głowę spod kołdry i spojrzałam na niego przez ramię. Nic sobie nie robiąc z mojej jawnie okazywanej niechęci, usiadł na skraju łóżka i uśmiechnął się szeroko. – Widzę, że coś ci nie poszło – stwierdził złośliwie.
- Wal się. Nie moja wina, że nie jest normalny – odwarknęłam.
- Może po prostu nie interesują go laski? – Jashinista najwyraźniej świetnie się bawił, a i mnie zachciało się śmiać na taką ewentualność.
- Że niby przeszkadzam mu w poszukiwaniu chłopaka? – Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam, opierając się o ścianę. – A tak na poważnie, to szło dobrze. Do momentu, w którym… - Podciągnęłam kolana do góry i oparłam na nich ręce. – Kim ona jest, hm? Ta dziewczyna…
- Mówisz o Harami Makari? Podobno kiedyś pomagała Orochimaru w badaniach, dlatego jej wiedza jest użyteczna Painowi. Co z nią? – Hidan spoważniał, wpatrując się we mnie dziwnie.
Przełknęłam ślinę i dłonią przeczesałam włosy. Jak miałam sobie poradzić w tak absurdalnej sytuacji, jeśli nigdy wcześniej nie miałam takich problemów? I dlaczego, do cholery, aż tak się przejmowałam?
- Chodziło nie o to, że był dla niej miły. Chodziło o to, że był miły tylko dla niej. O tak diametralną zmianę w jego nastawieniu, że poczułam się od niej gorsza. Pomimo tego, że okazała się słabsza w walce, jej przystawianie się do niego było na poziomie pięciolatki, a ten słodziutki chichot wystraszyłby nawet samego Orochimaru, to i tak wyszła na bardziej wartą jego uwagi. – Przymknęłam powieki i odetchnęłam. – Nie rozumiem tego, Hidan.
Poczochrał mi włosy i uśmiechnął się lekko.
- Zabawne. To chyba pierwszy raz, kiedy zaczęłaś tracić motywację. – Zamarłam, a jego uśmiech tylko się powiększył. Miał rację, coś było ze mną nie tak. Nigdy nie przejmowałam się startem ze straconej pozycji, a teraz nagle straciłam chęć konkurowania z jakąś ćwierć inteligentną wariatką? Mowy nie było, abym tak to zostawiła. – Już? – Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, jak szybko potrafił sprowadzić mnie na ziemię.
- Za dobrze mnie znasz – stwierdziłam cicho, a Jashinista rozłożył szeroko ramiona.
- Należy mi się uścisk wdzięczności – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, na co roześmiałam się głośno, z ociąganiem odkopując się z pościeli, kładąc głowę na jego ramieniu i zaciskając dłonie na połach jego płaszcza. Poczułam ręce oplatające moją talię i ciepło bijące z jego ciała. Był jedną z niewielu osób, przy których czułam się tak bezpiecznie, mogąc oderwać się od codzienności i na moment mieć wrażenie, że komuś jednak zależy na mojej obecności nie ze względu na to, jakie umiejętności posiadam. To nie było normalne, nie, stop, ja nie byłam normalna. Powinnam się od niego trzymać z daleka, bo jakby nie patrzeć, rzuciłby się na wszystko, co posiada dolną partię ciała i się rusza. – Wiem, co myślisz i natychmiast przestań. Nie jestem aż takim zboczeńcem. – Parsknęłam i bardziej się w niego wtuliłam, na co oparł się o ścianę, by było mu wygodniej.
- Jeszcze większym? – Poczułam, jak drgnęły mu rysy twarzy i wiedziałam, że szczerzy się jak kretyn. – Ale i tak dzięki – dodałam po chwili.
- Cóż me uszy słyszą?! Wielka Misami Akari wydukała jedno z magicznych słów! Toż to należy jak najszybciej opić! – wykrzyknął teatralnym tonem, jakby wygłaszał panegiryk na cześć Pana Jashina. Pokręciłam głową, przypominając sobie poprzednie opijanie i stwierdzając, że tymczasowo na powtórkę ochoty nie mam.
- Zabawne, doprawdy bardzo zabawne – skwitowałam.
- Dobra, kończymy z gadką wyższych lotów, bo mój słownik już się wyczerpał. Mów, co zamierzasz dalej. – To było dobre pytanie, problem polegał na tym, że jeszcze nie znałam odpowiedzi. Mogłam się całkowicie wycofać, udając tym samym skrzywdzoną dziewczynkę łaknącą akceptacji tego idioty, która nie może sobie poradzić bez niego. Mogłam poczekać, aż Lider ściągnie do organizacji Harami, zgłosić się na ochotnika do jej treningu i ostro wkopać, aby się wyżyć. Wyjście to nie miało mi przynieść żadnych korzyści, ale za to ile przyjemności… Ostatnią wersją było parcie naprzód, całkowicie ignorując przy tym incydent z fioletowowłosą. Nie podobało mi się to, ale na chwilę obecną nie miałam innego wyjścia.
- Zignorować, olać, mieć to szeroko i głęboko. Jak zwał, tak zwał. Na nic innego nie mam siły i chęci, a przede wszystkim pomysłu – stwierdziłam, czując się, jakbym kapitulowała.
- A co powiesz, jeśli ja ci podsunę pomysł? – Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zaintrygowana.
- Wyjaśnij – poprosiłam, ale niespecjalnie spodobał mi się ten błysk w jego oczach.
- Jakkolwiek to dla ciebie wygląda, z tego, co zdążyłem wywnioskować z zachowania Uchihy, wychodzi na to, że twoje babskie fochy nie są dla niego obojętne. Widziałem, jak podłożył nogę Kisame, gdy wychodził z gabinetu Lidera, a to zdecydowanie było w stylu rozkapryszonego paniczyka, którym w sumie jest, ale nie tego zimnego dupka, na jakiego się kreuje. Bądź nim jest, ciężko stwierdzić, a mnie średnio to obchodzi.
- Człowieku, przejdź do meritum – przerwałam mu monolog, na co zamrugał zdezorientowany. – Do sedna, mózgu.
- Aaa… No to już! Nie przerywaj mi, niewdzięcznico! – Powstrzymałam uśmiech cisnący mi się na usta, aż kontynuował. – Nie jesteś dla niego jak reszta z nas. Zainteresował się, a to w jego przypadku niemały postęp. Jedyne, co musisz zrobić, to podtrzymać jego zaciekawienie.
Prychnęłam. Łatwo było mu mówić! Jedna misja z brunetem wystarczyła, abym przekonała się, że humory ma takie same, jak każda ciężarna kobieta, a jedynym, co go interesuje jest dobrze wykonana misja.
- Niby jak? Mogłabym przeparadować obok niego w bieliźnie albo i bez, a on nawet by nie zauważył – powiedziałam zirytowana.
- Kusząca perspektywa, ale nie to miałem na myśli. Przynajmniej dopóki o tym nie wspomniałaś. – Wbiłam palec pod jego żebro, na co syknął cicho. – Już, już… Myślałem raczej o czymś innym. Zostań moją dziewczyną.
Zamrugałam. Odetchnęłam. Zaniemówiłam. I nadal nie wiedziałam, czy żartuje, czy nie.
- Mówię poważnie. Uchiha to facet jak każdy inny. A faceci nie lubią się dzielić. Zwłaszcza czymś, co zaczynają podświadomie uważać za swoją własność. – Pan psycholog Hidan dla państwa…
- Chwila. Czy ty właśnie porównałeś mnie do rzeczy? Chyba kpisz!
- Zamknij się i daj mi skończyć, do kurwy nędzy, ty irytująca babo! – Ojć, rozgniewał się. – Będzie zazdrosny. A to zaowocuje w zachowaniu, którego nie można przewidzieć. Innymi słowy, ty będziesz miała swoje szanse, a ja darmową rozrywkę.
Naprawdę zaniepokoiło mnie, co rozumiał przez tę darmową rozrywkę, ale postanowiłam nie komentować, natomiast poważnie zastanowiłam się nad jego ofertą. Jakby nie patrzeć, był mężczyzną, a więc rozumiał ich najlepiej. Nic mi nie szkodziło i spróbować zawsze można…
- Zgoda. – Czułam, że mogę tego pożałować, ale postanowiłam zaufać w tej kwestii Hidanowi. – Zero seksu. Pamiętaj, to się w pakiet nie wlicza – uprzedziłam natychmiast.
- A macanki? – Uszczypnęłam jego dłoń, którą szybko zabrał i prychnął pod nosem. – Nudy…
Tak, to zdecydowanie nie był mądry pomysł, co w sumie stanowiło dość oczywisty fakt, skoro wpadł na niego Hidan. Z drugiej jednak strony jego banalność mogła się okazać najtrafniejszym wyborem. Cóż, tak, czy siak, zapowiadało się interesująco.
Zacisnęłam usta, a po chwili spojrzałam na niego zirytowana.
- Kim ona jest? - spytałam, starając się, aby mój głos brzmiał naturalnie.
- Co masz na myśli? - Udawał głupiego? Czy próbował mnie bardziej wkurzyć?
- Kim ona jest, że tak ją traktujesz? - Z trudem opanowałam chęć walnięcia go w ten tępy łeb. - Nigdy nie jesteś dla nikogo miły. Z nią obchodziłeś się jak z jajkiem - warknęłam po chwili. Co się do cholery działo?
Milczał przez chwilę, po czy zmierzył mnie beznamiętnym spojrzeniem. Wyglądał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią, co tylko bardziej mnie zdenerwowało.
- Lider chce ją pozyskać, by zasiliła za niedługo szeregi organizacji. Ma przeprowadzać badania na więzionych ANBU innych wiosek. Jej jutsu są mu potrzebne w dalszym polowaniu na bijuu, więc nie można jej zniechęcać.
- I tyle? - Przystanęłam i splotłam ręce na piersi. - Traktujesz ją tak milusio, aby jej nie zniechęcić? Bo Lider tak chce? Masz mnie za idiotkę? Jesteś Uchiha, ty nie dbasz o innych, a na pewno nie zniżasz się do takiego poziomu tylko dlatego, że Pain tak chce.
Prawie pożałowałam swoich słów, gdy zbliżył się do mnie mrużąc oczy.
- A więc wychodzi na to, że wcale mnie nie znasz tak dobrze, jak to sobie uroiłaś – wycedził, a w jego głosie słyszałam jedynie zniechęcenie. Podziałało bardziej, niż gdyby wymierzył mi policzek. Spięłam się, zacisnęłam dłonie w pięści, po czym spojrzałam mu w oczy, a z moich ust wydobyło się ciche prychnięcie.
- Nie. Wychodzi jedynie na to, że cię przeceniałam – powiedziałam najbardziej beznamiętnym tonem, na jaki było mnie stać, po czym wolnym krokiem go wyminęłam.
* * *
Gdy rozległo się pukanie do drzwi zacisnęłam jedynie mocniej powieki i odwróciłam się do nich tyłem, zakopując się bardziej w pościeli. Nie miałam ochoty na użeranie się z kimkolwiek.
- Wchodzę. – Oho, Hidan. Wystawiłam głowę spod kołdry i spojrzałam na niego przez ramię. Nic sobie nie robiąc z mojej jawnie okazywanej niechęci, usiadł na skraju łóżka i uśmiechnął się szeroko. – Widzę, że coś ci nie poszło – stwierdził złośliwie.
- Wal się. Nie moja wina, że nie jest normalny – odwarknęłam.
- Może po prostu nie interesują go laski? – Jashinista najwyraźniej świetnie się bawił, a i mnie zachciało się śmiać na taką ewentualność.
- Że niby przeszkadzam mu w poszukiwaniu chłopaka? – Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam, opierając się o ścianę. – A tak na poważnie, to szło dobrze. Do momentu, w którym… - Podciągnęłam kolana do góry i oparłam na nich ręce. – Kim ona jest, hm? Ta dziewczyna…
- Mówisz o Harami Makari? Podobno kiedyś pomagała Orochimaru w badaniach, dlatego jej wiedza jest użyteczna Painowi. Co z nią? – Hidan spoważniał, wpatrując się we mnie dziwnie.
Przełknęłam ślinę i dłonią przeczesałam włosy. Jak miałam sobie poradzić w tak absurdalnej sytuacji, jeśli nigdy wcześniej nie miałam takich problemów? I dlaczego, do cholery, aż tak się przejmowałam?
- Chodziło nie o to, że był dla niej miły. Chodziło o to, że był miły tylko dla niej. O tak diametralną zmianę w jego nastawieniu, że poczułam się od niej gorsza. Pomimo tego, że okazała się słabsza w walce, jej przystawianie się do niego było na poziomie pięciolatki, a ten słodziutki chichot wystraszyłby nawet samego Orochimaru, to i tak wyszła na bardziej wartą jego uwagi. – Przymknęłam powieki i odetchnęłam. – Nie rozumiem tego, Hidan.
Poczochrał mi włosy i uśmiechnął się lekko.
- Zabawne. To chyba pierwszy raz, kiedy zaczęłaś tracić motywację. – Zamarłam, a jego uśmiech tylko się powiększył. Miał rację, coś było ze mną nie tak. Nigdy nie przejmowałam się startem ze straconej pozycji, a teraz nagle straciłam chęć konkurowania z jakąś ćwierć inteligentną wariatką? Mowy nie było, abym tak to zostawiła. – Już? – Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, jak szybko potrafił sprowadzić mnie na ziemię.
- Za dobrze mnie znasz – stwierdziłam cicho, a Jashinista rozłożył szeroko ramiona.
- Należy mi się uścisk wdzięczności – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, na co roześmiałam się głośno, z ociąganiem odkopując się z pościeli, kładąc głowę na jego ramieniu i zaciskając dłonie na połach jego płaszcza. Poczułam ręce oplatające moją talię i ciepło bijące z jego ciała. Był jedną z niewielu osób, przy których czułam się tak bezpiecznie, mogąc oderwać się od codzienności i na moment mieć wrażenie, że komuś jednak zależy na mojej obecności nie ze względu na to, jakie umiejętności posiadam. To nie było normalne, nie, stop, ja nie byłam normalna. Powinnam się od niego trzymać z daleka, bo jakby nie patrzeć, rzuciłby się na wszystko, co posiada dolną partię ciała i się rusza. – Wiem, co myślisz i natychmiast przestań. Nie jestem aż takim zboczeńcem. – Parsknęłam i bardziej się w niego wtuliłam, na co oparł się o ścianę, by było mu wygodniej.
- Jeszcze większym? – Poczułam, jak drgnęły mu rysy twarzy i wiedziałam, że szczerzy się jak kretyn. – Ale i tak dzięki – dodałam po chwili.
- Cóż me uszy słyszą?! Wielka Misami Akari wydukała jedno z magicznych słów! Toż to należy jak najszybciej opić! – wykrzyknął teatralnym tonem, jakby wygłaszał panegiryk na cześć Pana Jashina. Pokręciłam głową, przypominając sobie poprzednie opijanie i stwierdzając, że tymczasowo na powtórkę ochoty nie mam.
- Zabawne, doprawdy bardzo zabawne – skwitowałam.
- Dobra, kończymy z gadką wyższych lotów, bo mój słownik już się wyczerpał. Mów, co zamierzasz dalej. – To było dobre pytanie, problem polegał na tym, że jeszcze nie znałam odpowiedzi. Mogłam się całkowicie wycofać, udając tym samym skrzywdzoną dziewczynkę łaknącą akceptacji tego idioty, która nie może sobie poradzić bez niego. Mogłam poczekać, aż Lider ściągnie do organizacji Harami, zgłosić się na ochotnika do jej treningu i ostro wkopać, aby się wyżyć. Wyjście to nie miało mi przynieść żadnych korzyści, ale za to ile przyjemności… Ostatnią wersją było parcie naprzód, całkowicie ignorując przy tym incydent z fioletowowłosą. Nie podobało mi się to, ale na chwilę obecną nie miałam innego wyjścia.
- Zignorować, olać, mieć to szeroko i głęboko. Jak zwał, tak zwał. Na nic innego nie mam siły i chęci, a przede wszystkim pomysłu – stwierdziłam, czując się, jakbym kapitulowała.
- A co powiesz, jeśli ja ci podsunę pomysł? – Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zaintrygowana.
- Wyjaśnij – poprosiłam, ale niespecjalnie spodobał mi się ten błysk w jego oczach.
- Jakkolwiek to dla ciebie wygląda, z tego, co zdążyłem wywnioskować z zachowania Uchihy, wychodzi na to, że twoje babskie fochy nie są dla niego obojętne. Widziałem, jak podłożył nogę Kisame, gdy wychodził z gabinetu Lidera, a to zdecydowanie było w stylu rozkapryszonego paniczyka, którym w sumie jest, ale nie tego zimnego dupka, na jakiego się kreuje. Bądź nim jest, ciężko stwierdzić, a mnie średnio to obchodzi.
- Człowieku, przejdź do meritum – przerwałam mu monolog, na co zamrugał zdezorientowany. – Do sedna, mózgu.
- Aaa… No to już! Nie przerywaj mi, niewdzięcznico! – Powstrzymałam uśmiech cisnący mi się na usta, aż kontynuował. – Nie jesteś dla niego jak reszta z nas. Zainteresował się, a to w jego przypadku niemały postęp. Jedyne, co musisz zrobić, to podtrzymać jego zaciekawienie.
Prychnęłam. Łatwo było mu mówić! Jedna misja z brunetem wystarczyła, abym przekonała się, że humory ma takie same, jak każda ciężarna kobieta, a jedynym, co go interesuje jest dobrze wykonana misja.
- Niby jak? Mogłabym przeparadować obok niego w bieliźnie albo i bez, a on nawet by nie zauważył – powiedziałam zirytowana.
- Kusząca perspektywa, ale nie to miałem na myśli. Przynajmniej dopóki o tym nie wspomniałaś. – Wbiłam palec pod jego żebro, na co syknął cicho. – Już, już… Myślałem raczej o czymś innym. Zostań moją dziewczyną.
Zamrugałam. Odetchnęłam. Zaniemówiłam. I nadal nie wiedziałam, czy żartuje, czy nie.
- Mówię poważnie. Uchiha to facet jak każdy inny. A faceci nie lubią się dzielić. Zwłaszcza czymś, co zaczynają podświadomie uważać za swoją własność. – Pan psycholog Hidan dla państwa…
- Chwila. Czy ty właśnie porównałeś mnie do rzeczy? Chyba kpisz!
- Zamknij się i daj mi skończyć, do kurwy nędzy, ty irytująca babo! – Ojć, rozgniewał się. – Będzie zazdrosny. A to zaowocuje w zachowaniu, którego nie można przewidzieć. Innymi słowy, ty będziesz miała swoje szanse, a ja darmową rozrywkę.
Naprawdę zaniepokoiło mnie, co rozumiał przez tę darmową rozrywkę, ale postanowiłam nie komentować, natomiast poważnie zastanowiłam się nad jego ofertą. Jakby nie patrzeć, był mężczyzną, a więc rozumiał ich najlepiej. Nic mi nie szkodziło i spróbować zawsze można…
- Zgoda. – Czułam, że mogę tego pożałować, ale postanowiłam zaufać w tej kwestii Hidanowi. – Zero seksu. Pamiętaj, to się w pakiet nie wlicza – uprzedziłam natychmiast.
- A macanki? – Uszczypnęłam jego dłoń, którą szybko zabrał i prychnął pod nosem. – Nudy…
Tak, to zdecydowanie nie był mądry pomysł, co w sumie stanowiło dość oczywisty fakt, skoro wpadł na niego Hidan. Z drugiej jednak strony jego banalność mogła się okazać najtrafniejszym wyborem. Cóż, tak, czy siak, zapowiadało się interesująco.
Od następnego rozdziału czuję że będzie się działo!! Już nie lubię Harami, o. Znów życzę ci dużo weeeeny! :*
OdpowiedzUsuńHaha, mam taką nadzieję, chociaż jak pomyślę o opisywaniu odczuć Itachi'ego, to mi się słabo robi xD
UsuńDziękuję, zawsze się przyda :D
Ohayo! Walka była ciekawa, opis zrozumiały i fajny. Już nie lubię tej całej Harami. Słodkie to było jak Misami się tak denerwowała na Uchihę. :3 Czyzby ten zimny drań też zaczął się nią interesować? Z wypowiedzi Hidana na to wychodzi.
OdpowiedzUsuńAle ich rozmowa to mnie powaliła na łopatki. I jak tu go nie kochać? ;D Jestem ciekawa jaką będą "parą". To był po prostu świetny pomysł. Czuję, że będzie się działo.
Pisz szybciutko notkę, bo nie wytrzymam długo w niewiedzy. :3
Tak przy okazji zapraszam cię nowy rozdział: sasuke-i-erin.blog.pl
Pozdrawiam serdecznie i życzę ci mnóstwa weny. ;*
Co do Uchihy to ja sama jeszcze pewna nie jestem, bo wydusić coś z niego to jak próba opanowania się, kiedy przed tobą leży pączek xD
UsuńHaha, Hidan jest tu niezastąpiony z jego genialnymi pomysłami xD
Rozdział mam już w połowie napisany, także dobrze jest i na pewno pojawi się na czas :D A za czytanie zabieram się zaraz po obiadku :D
Pozdrawiam ^^
Ja chcę ja chcę na macanki z Hidanem!! *___* Jaki on jest wspaniały! Jejku, uwielbiam go. <3 Świetnie go wykreowałaś. Kochany zboczeniec i dobry przyjaciel, no po prostu idealnie! :)
OdpowiedzUsuńA Itacz to chyba na głowę upadł z tym pomysłem, żeby Misa trenowała tę głupią babę. Pfff! Już nie lubie tej laski. Działa mi na nerwy, ojjj działa!
Generalnie jak zwykle dobry rozdział, dobrze napisany. Masz świetne pomysły, oby wena się Ciebie trzymała. ;)
Poza tym, dalej jestem obrażona.
Pozdrawiam.
Kto by z nim macanek nie chciał? xD Jak to jest, że tacy się zawsze podobają... x)
UsuńCieszę się, że nie zawiodłam i proszę Cię ładnie o nie fochanie się już na mnie ^^'
Pozdrawiam :)
Witam! ^^
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak piszesz. Wszystko czyta się tak przyjemnie, w dodatku tekst tak wciąga, że nawet nie wiem, kiedy ja to przeczytałam, a tu już koniec :) Za to jednego jestem pewna - chcę więcej! Bo to opowiadanie jest cudowne! :)
Sama postać Misy wydaje mi się być dobrze przemyślana. Jestem strasznie ciekawa jej wszystkich umiejętności. W ogóle, wszystko co dotyczy tego jej klanu jest strasznie interesujące.
No i jest Akatsuki ^^ Nie ukrywam, że uwielbiam ich. A to, jak ukazany jest u Ciebie Hidan, bardzo mi się podoba. Nareszcie ktoś dostrzegł w nim chociaż trochę ludzkich uczuć xD Za to Itachi jest denerwujący, ale może przez to nie jest taki nudny ^^
A Harami Makari...niech zginie xD Nie lubię jej. Mam nadzieję, że Misa sobie z nią szybko poradzi.
Ciekawe też, czy ten plan Hidana wypali...W końcu to plan Hidana, dlatego z niewiadomych przyczyn wątpię w jego sukces ;p
Ok, czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny! :)
Waa, cieszę się, że Ci się spodobało! Wszystko zawsze wymyślam w trakcie pisania, więc boję się, że nie będzie miało ładu i składu x)
UsuńTak, plany Hidana pozostawiają wiele do życzenia xD Muszę jeszcze wprowadzić więcej mojej ulubionej postaci - Sasori'ego i aktualnie główkuję, jak tego dokonać x)
Dziękuję i pozdrawiam! ^^
Cudowny rozdział! Przepraszam, że tak późno komentuję ale ostatnio przychodziłam do domu o 03:00 lub po 04:00 a wychodziłam z niego o 06:00 i jak wracałam to byłam tak padnięta, że jedyne o czym myślałam to moje ciepłe łóżeczko! Nienawidzę przygotowań do ślubów!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to ... O Matko Boska jaki długi! Genialny wyszedł! Zazdrosny Uchiha? To moje klimaty! No i jednak się nią przejmuję! Czyżby Eros na horyzoncie?
A poza tym to dzięki wielkie za walkę! Była naprawdę świetnie napisana. Mogę się przyczepić do jednego szczegółu? Następnym razem, pisz może techniki jakie wykonują, będzie ciekawie!
Ano i mój kochany Hidan! On i te jego pomysły! Boję się! Z tego coś wyniknie! I nie wie czy na 100% na dobre!
Ogólnie to jak czytałam post to bardzo miło się zaskoczyłam! Wyszedł naprawdę genialnie!
Poza tym to tak fajnie i miło się czyta. Nie ma żadnycg błędów i nic takiego. Bosko!
Ano i zapomniałabym. Rezerwuję sobie macanki z Hidanem! A jak ktoś je już zarezerwował to niech spada! On jest mój! Tak samo jak całe Akatsuki!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam.
Wow, do ślubu? Musi być faktycznie męcząco, mnie na szczęście jeszcze żaden nie spotkał, a najbliższy dopiero za rok x)
UsuńOj, jak ja bym chciała, żeby mi przyszło erosa napisać, obawiam się tylko reakcji czytelniczek, gdyby nie był z Uchihą xD Mogłabym chyba zostać zjedzona...
Pozdrawiam i życzę chociaż chwili wytchnienia ;)
Dziękuję bardzo. To miłe wiedząc, że ktoś życzy mi chwili wytchnienia, a nie tylko tego bym przymierzyłam kolejną sukienkę.
UsuńPoza tym z pewnością napiszesz genialnego Erosa. Ja się zgadzam na wszystko. Na pewno cię nie zjem! Za bardzo cię kocham!
Poza tym mam prośbę. Czy mogłabyś mi przesłać na moją pocztę (sara.szuber@onet.pl) całą swoją playlistę z której korzystasz i tą co jest na blogu?
Oczywiście zrozumiem, jeśli nie będziesz mogła. Ale te piosenki są po prostu tak cudowne, że nie wiem, a ja już od dawna takiego czegoś szukam!
Pozdrawiam.
No, rozkręcam się w jego kierunku, co będzie widoczne w 5 rozdziale (który pojawi się za... jakieś 15 minut xP) - wena mnie dopadła :D
UsuńMogę powysyłać linki do piosenek, bo nie wiem, czy da się całą playlistę (zmieniam co chwilę, więc nigdzie nie zapisuję x))
Ale spróbuję ;)
Ulala, zaczynam coraz bardziej lubić Hidana. ^^
OdpowiedzUsuńFaktycznie świetnie go wykreowałaś, jest wręcz niesamowity! Aż chciało by się mieć takiego chłopaka, zboczony i przyjacielski ;P Cudny pomysł w połączeniu ich w parę :D
A ta cała Harami... W ogóle co to ma być? Jakaś pojebana laska, która wkurza wszystkich naokoło. Mam nadzieję, że Itachi pokarze, że jednak posiada mózg, chociaż w śladowych ilościach i przy najbliższej okazji zmiesza ją z błotem. Taa, to jest to, co chciałabym zobaczyć ^^
Emma