Pozdrawiam wszystkich! ^^
Z dedykiem dla Księżniczki Mroku, na osłodę tych wszystkich przymiarek ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Mogę wiedzieć, dlaczego chciałeś mnie widzieć? – Siedziałam w gabinecie Lidera w pięć minut po tym, jak Uchiha zaniósł mu raport z misji. – Bo nie wydaje mi się, abyś chciał mnie pochwalić.
- Zaskoczę cię zatem, bo właśnie to zamierzam zrobić. Może nie powinnaś dać się ponieść emocjom, ale dzięki temu zebrałem więcej informacji, niż a to liczyłem, bo Harami walczyła na poważnie. Jestem zadowolony, jednak nie tylko po to cię tu ściągnąłem. Powinnaś już wcześniej zwrócić na to uwagę, zaskoczyło mnie, że się nie zorientowałaś. – Uniosłam brwi zdezorientowana. – Podobieństwo w waszych imionach.
Na moment zamarłam. Cholera…
- No właśnie. Może i główny klan, z którego pochodzisz, nie udostępnia wam informacji o jego gałęziach, ale sądziłem, że zauważysz podobieństwo choćby z wyglądu.
- Jestem ładniejsza, więc ciężko było je znaleźć – odparłam złośliwie, w duchu plując sobie w brodę za własną ignorancję. Ale czy to naprawdę była moja wina? Ta dziewczyna nie zachowywała się jak ktokolwiek z rodziny! Nie, żebym ja to robiła…
- Bądź poważna – mruknął Pain z wyraźnym zniechęceniem.
- Ależ jestem. – Jakby nie patrzeć był to fakt niezaprzeczalny, czy się to komuś podobało, czy nie.
- Już wiem, czemu tak się dobrze dogadujecie z Hidanem… - To raczej nie był komplement, ale darowałam sobie komentarz.
- To wszystko?
- Nie. Zdecydowałem się sprowadzić Harami do siedziby. Przyda mi się, bo laboratorium Orochimaru stoi puste, a więźniów mamy coraz więcej. Nie chcę, żeby się zmarnowali. – Powstrzymałam grymas obrzydzenia. Urocze. – Jeśli dodatkowo ją wytrenujemy, będzie świetnym nabytkiem. – Prychnęłam.
- No na mnie nie licz. – Po tym, co sobą zaprezentowała, nie miałam najmniejszej ochoty się z nią użerać.
- Nie liczę. Zajmiesz się tylko sprawdzaniem jej postępów, co tydzień. Twoich umiejętności i tak się nie nauczy, więc byłaby to strata czasu, a jeśli chodzi o taijutsu i genjutsu, to są lepsi od ciebie. – No dzięki wielkie, to było miłe. – Wiem. – Głupie czytanie w myślach. – Zamknij się na moment. – Skrzywiłam się. – Ktoś musi ją przyprowadzić.
Natychmiast zerwałam się na równe nogi i cofnęłam w stronę drzwi.
- Oho ho, co to, to nie! – Pomachałam palcem i pokręciłam głową.
- Zawsze może iść sam Itachi. – Lider uśmiechnął się drwiąco, a we mnie zawrzało. To był jawny szantaż! Poza tym, czy partnerem Uchihy nie był przypadkiem Kisame? Czemu miał nagle łazić wszędzie sam?! Była jednak na to pewna rada…
- Zgoda, ale mam warunek. Hidan pójdzie z nami. – Mogłam tym sposobem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Pain zawahał się przez chwilę, po czym uśmiechnął się szerzej.
- Ach tak, wasz nowy układ… Interesujący, mam jednak nadzieję, że nie wpłynie to waszą użyteczność. – Czy on musiał traktować nas jak przedmioty? Mało mu było rozstawiania wszystkich po kątach? – Ruszacie za trzy dni. – Tak mało czasu, by się psychicznie przygotować na te tortury…
- Niech się Wasza Wysokość nie martwi, jakoś podołamy – rzuciłam sarkastycznie, opuszczając pomieszczenie.
* * *
- Hidan, idziesz z nami na misję. – Wbiłam pałeczki w lekko przypaloną wołowinę i szybko zapiłam ją wodą. Zaciekawił mnie sam fakt, że Akatsuki jadało wspólnie obiady, jednak dopóki to nie ja musiałam je przygotowywać, nie zamierzałam oponować.
Jashinista spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- Tak bardzo się za mną stęskniłaś, że już nawet na misje mnie zaciągasz? – spytał, na co uśmiechnęłam się uroczo.
- Oczywiście, kochanie! Nie sądziłeś chyba, że wytrzymam kolejną rozłąkę! – powiedziałam, sprawiając tym samym, że przy stole zapadła cisza i wzrok wszystkich skupił się na naszej dwójce.
- Zatem nie mam serca ci odmówić. – Buecht… Rzygam tęczą…
Pain siedzący dwa miejsca ode mnie kaszlnął, prawdopodobnie maskując parsknięcie, chociaż z nim to nigdy nie wiadomo. Kątem oka dostrzegłam zdezorientowany wyraz twarzy Itachi’ego, który miał na zawsze pozostać w mojej pamięci jako bezcenny. Może nie zauważył tej delikatnej ironii w naszych wypowiedziach? Nie, żebym przez to ubolewała… Nasze spojrzenia na moment się spotkały i dostrzegłam w jego oczach lekką irytację. Zamierzałam zrobić z Hidana mojego guru i wyświęcić jego genialne pomysły. Chociaż raz się na coś przydał…
- Itachi, coś nie tak? – spytałam niewinnym tonem. – Masz wyjątkowo zbolałą minę. – Wyglądał, jakby chciał mnie rozdeptać. Przez moment nic nie mówił, po czym wstał od stołu.
- Straciłem apetyt. – Dobitne. Zawahałam się, czy za nim wyjść i zerknęłam na Hidana, szukając pomocy. Pokręcił głową, a na jego czole widziałam wypisane: nie bądź upierdliwa. Nałożyłam sobie tylko więcej ryżu i westchnęłam z lekkim uśmiechem.
- Myślicie, że to zadziała? – Zerknęłam na Konan zdziwiona. Patrzyła na nas z zaciekawieniem, popijając herbatę.
W tym momencie naprawdę nie miałam wrażenia, że siedzę w morderczej organizacji. Atmosfera mocno się rozluźniła, odkąd pojawiłam się tu po raz pierwszy, nastawienie reszty do mnie również. Stałam się im obojętna, Deidara już się nie irytował na brak jedzenia i wydawał się akceptować fakt, że niebieskowłosa powoli przestaje pełnić rolę służącej. U pozostałych nie wyczuwałam tej niechęci, co na początku. Wyglądało na to, że zostałam potraktowana, jako część zestawu zwanego Akatsuki. Było to dziwne uczucie, jednak nie nieprzyjemne.
- Kto wie… Ale zabawnie się go takim ogląda – odparł za mnie Hidan. Miał rację, miałam jedynie nadzieję, że nie przyjdzie nam, a raczej mnie, tej zabawy żałować.
- Misami, idź do Itachi’ego i poinformuj go o szczegółach waszej misji. W drodze powrotnej ty i on zajrzycie jeszcze do Konohy i zbierzecie informacje na temat Uzumaki’ego, a Hidan wróci z naszym nowym nabytkiem do siedziby. Deidara, ty pierwszy trenujesz z Harami. – Kiwnęłam głową, starając się nie wybiec z pomieszczenia, tylko dumnie z niego wymaszerować, co średnio mi się udało, ale jakąś tam godność może i przed nimi zachowałam…
Minutę później pukałam do drzwi pokoju bruneta, a nie słysząc odpowiedzi bezceremonialnie wparowałam do środka. Zaraz też uderzyłam o ścianę i przy mojej szyi pojawił się kunai.
- Znowu tu. – Cichy szept Uchihy rozległ się tu przy moim uchu. Przeszedł mnie dreszcz i z lekkim trudem odsunęłam jego rękę z bronią, po czym spojrzałam na twarz. Wpatrywał się we mnie, jakbym była największym utrapieniem. A przecież ja też miałam prawo się wkurzać, w końcu to on ślinił się do jakiejś panienki!
- Za trzy dni idziemy po Makari, a w drodze powrotnej się rozdzielamy i zbieramy we dwójkę informacje w Konoha – powiedziałam pozornie znudzonym tonem. - Wybacz, że trafiłam ci się ja, a nie ona. – To już niestety nie zabrzmiało spokojnie, raczej jak wielki wyrzut, który wywołał u niego drgnięcie kącika ust i zmrużenie oczu.
- Myślisz, że wolałbym iść z nią? – Jeszcze się głupio pytał? I czemu się, do diaska, przybliżał?
- To chyba dość oczywisty fakt. Po tym, co pokazaliście podczas ostatniego spotkania, nie śmiem w to wątpić – wymamrotałam pod nosem, odwracając wzrok. Nic nie powiedział i odsunął się o krok.
- Skoro tak… Możesz już iść. – Zamrugałam zdezorientowana słysząc chłód w jego głosie. Nie było to nic nowego, z tym wyjątkiem, że tym razem był wymierzony jedynie we mnie, a to nie należało do przyjemnych rzeczy. Było jednak coś gorszego, przez co poczułam nieprzyjemny uścisk w żołądku. Nie powiedział, że się mylę i jest inaczej. Od tak, praktycznie przyznaj mi rację. Przełknęłam ślinę, po czym odwróciłam się na pięcie i trzasnęłam za sobą drzwiami najmocniej, jak mogłam. Tępy kretyn. W jego przypadku nie mogłam nawet powiedzieć, że robił to specjalnie, aby mnie zirytować. Był Uchiha, a oni nie wpisywali się w żaden możliwy schemat ludzkich zachowań.
- Nie poszło po twojej myśli? – Czerwonowłosy chłopak opierał się o przeciwległą ścianę i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem, ale i zażenowaniem. Akasuna no Sasori, jeśli dobrze pamiętałam.
- Nie poszło po niczyjej – odparłam w miarę opanowana. Nie wiedziałam, dlaczego nagle ze mną rozmawiał, ale był to pierwszy raz, kiedy mogłam mu się uważnie przyjrzeć. Był mniej więcej mojego wzrostu, minimalnie wyższy. Płaszcz dopięty na ostatni guzik, ale mogłam śmiało stwierdzić, że był szczuplejszy ode mnie. Miał nieco dziecięce rysy twarzy, wyjątkowo delikatne, jak na chłopaka. Wydawał się młodszy ode mnie, a jedynym, co psuło ten słodziuchny widok były jego oczy. Czekoladowe, a jednak bardziej beznamiętne niż u Uchihy.. Również uśmiech, którym mnie obdarzył, ich nie sięgał. Zupełnie, jakby każdy ruch wykonywał mechanicznie. Nagle wydał mi się… intrygujący. – Jestem ci do czegoś potrzebna? – Zaskoczył mnie mój własny ton głosu. Nie było w nim wrogości, obojętności, ale pewnego rodzaju łagodność. Co on w sobie miał? A może to odzywał się mój instynkt macierzyński? Nie, bez szans, ja go nie posiadałam.
On również zauważył zmianę w mojej postawie, bo odepchnął się od ściany i stanął tuż przede mną.
- Zaciekawiłem się – stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Cóż, zatem było to zainteresowanie obustronne. – Hidan przyprowadza cię dosłownie z nikąd, Konan dzięki tobie przestaje się płaszczyć, a Uchiha wyraźnie mięknie. Chciałbym wiedzieć, co w tobie takiego jest. – Zabawne, że mówił dokładnie to, co ja pomyślałam o nim. – No i jakby nie patrzeć, jesteś pierwszą dziewczyną, do której ten zboczeniec się nie dobiera. – Tu mnie miał, bo to z pewnością normalne nie było.
- Jesteśmy bardziej kumplami od kieliszka. – Matko, czy to zabrzmiało tak żałośnie, jak mi się wydawało? I czy właśnie wychodziłam na chłopczycę-pijaczkę? Niechaj ziemia się szybko zapadnie, zanim palnę kolejną głupotę.
Jednak ku mojemu zdziwieniu na jego twarzy nie pojawiła się drwina ani politowanie, jedynie pochylił głowę lekko w bok, jeszcze bardziej przypominając mi szczeniaczka. Kurwa, czy mi naprawdę odwalało? Idiotka…
- Rozumiem. – Naprawdę? – A więc za cel obrałaś sobie Uchihę. Dlaczego właśnie on? Jak pewnie wiesz, nie cieszy się zbytnią sympatią. – Czy on tak poważnie mówił, czy to ja się stoczyłam z moim słownictwem? A co ważniejsze…
- Musimy rozmawiać o tym na korytarzu? – spytałam, gdy w końcu do mnie dotarło, że stoimy prawie przy pokoju bruneta.
Akasuna odwrócił się i otworzył jedne z drzwi po prawej.
- Zapraszam. – Do jego pokoju?
Szczęka mi nieco opadła, ale szybko się pozbierałam i weszłam do środka. Wnętrze wypełniały marionetki. Były dosłownie wszędzie, niektóre zwisały na żyłkach przyczepione do sufitu. Na ziemi walały się jakieś dziwne narzędzia, z drugiej strony na biurku stał jedynie pusty, czysty kubek i idealnie ułożony stos papierów, a łóżko było dokładnie pościelone. W przeciwieństwie do mnie, Hidana i Uchihy, nie miał żadnych foteli ani kanapy. Ręką wskazał mi łóżko, na którym sam też się usadowił.
- Więc? Dlaczego on? – Miałam lepsze pytanie: Dlaczego go to interesowało? I jeszcze lepsze: Dlaczego właśnie otwierałam usta, aby się zwierzać obcemu facetowi?
- Widziałam go kiedyś w Konoha, słyszałam, kim jest, aż w końcu go spotkałam. Można powiedzieć, że wyróżnia się na tyle, bym zwróciła na niego uwagę. – Ujęłam to najprościej, jak tylko się dało, mając nadzieję, że to wystarczy.
- Hm… Czyli to tylko kaprys, nic poważnego. – Zerknął na mnie, po czym położył się na plecach i nadal mnie obserwował, jakby oczekując, co zrobię lub powiem następnie.
Zawahałam się. Był chyba najdziwniejszą osobą, jaką do tej pory spotkałam i nie miałam pojęcia, czemu wybrał ten, a nie inny moment, by się odezwać. W ogóle nie kojarzył się z mordercą klasy S, raczej z leniwym uczniem akademii… Tylko jakim cudem czułam się tak spokojnie? Drgnęłam, gdy pociągnął mnie za tył koszulki i opadłam na pościel obok niego, po czym wgapiłam się w sufit.
- Jesteś dziwakiem. – Musiałam powiedzieć to na głos albo skręciłoby mnie od środka. Dosłyszałam cichy śmiech.
- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie. – Też racja. – Z tym, że ty dodatkowo jesteś zabawna. – No oczywiście, nie ma to jak znaleźć sobie obiekt śmiechu, bardzo to miłe…
Fuknęłam, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo poczułam jego palce splatające się z moimi i momentalnie otrzeźwiałam z dobrego humoru.
- Co ty… - Nim się zorientowałam podniósł się, przełożył nogę na drugą stronę mojej talii i pochylił nade mną. Zbliżył swoją twarz do mojej, aż kosmyki jego włosów połaskotały mi policzki. Na moment zapomniałam, jak się oddycha, a on jedynie wpatrywał się we mnie uparcie. Oczy mu pociemniały i drugą dłonią dotknął mojego obojczyka, a następnie przejechał wzdłuż dekoltu. Na moje policzki wylał się rumieniec, zrobiło mi się gorąco, a mój oddech nieznacznie przyspieszył.
- Mówiłem ci już. Zaciekawiłem się – wyszeptał niskim tonem, od którego dostałam gęsiej skórki i bezwiednie rozchyliłam usta, przymykając powieki. Odgarnęłam mu grzywkę z twarzy tylko po to, by zaraz mogła wrócić na swoje miejsce, po czym wplotłam palce w jego włosy i nieświadomie lekko się wygięłam, by zmniejszyć odległość między naszymi ciałami. Wewnętrzna strona jego ud stykała się z moimi biodrami, a jego dłoń zjechała niżej, na mój brzuch. Westchnęłam głośno, gdy jego język zetknął się moją skórą i zostawił mokry ślad na szyi. Chrzanić to, on jako jedyny nie wydawał się wariatem.
Na sekundę się zawahał, jakby sprawdzając, czy nie będę się opierać, ale nawet przez myśl mi to nie przeszło. Przyjemne ciepło, które rozchodziło się wzdłuż mojego ciała, skutecznie odwodziło mnie od jakichkolwiek prób wycofania się. Czułam jego oddech na moich ustach, w które teraz się wpatrywał, aby po chwili bardziej się pochylić.
- Saso… Woo… przepraszam za najście! – Znieruchomieliśmy, a ja, z trudem odzyskując panowanie nad sobą, spojrzałam w stronę drzwi. W progu stał Hidan, który uśmiechał się, jak na mój gust, zbyt szeroko. – Ladacznica – rzucił złośliwym tonem i już wiedziałam, że nie da mi żyć, póki nie wyciągnie ze mnie wszystkiego. – Może chcesz mnie wymienić na niego, będzie ci łatwiej? – Postanowiłam zignorować jego zaczepki i gdy tylko czerwonowłosy ze mnie zszedł, usiadłam wyprostowana i poprawiłam szybko włosy.
- Co jest? – Lalkarz spojrzał na Jashinistę obojętnie i zajął miejsce za biurkiem, jak gdyby nigdy nic. Czemu facetom to zawsze tak łatwo przychodziło, a zanim ja doprowadziłam się do porządku, mijały wieki?
- Lider wzywa ciebie i Deidarę, podobno idziecie jutro do Suny. A teraz, jeśli pozwolisz, to ją sobie pożyczę. – Spojrzałam na Sasori’ego z przerażeniem w oczach i niemym przekazem: Nie rzucaj mnie mu na pożarcie. Nie odpowiedział, ale dostrzegłam cień uśmiechu na jego twarzy. Jako, że najwyraźniej nie mogłam liczyć na jego pomoc, z miną cierpiętnicy powlokłam się za Hidanem, który nadal szczerzył się jak głupi.
- Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale szacunek, młoda. – Młoda? Byłam starsza od niego!
- Nie do mnie z tym! To on się zaciekawił! Hidan, kurwa, co tu się wyprawia?! – Z moich ust wydobył się krzyk całkowitej frustracji, a po chwili dołączyło do niego tupanie nogami i machanie rękami, i już wiedziałam, że będzie miał mnie za obłąkaną.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Nowy rozdział! Tak! Tak! Tak! Tak! Tak! Tak!
OdpowiedzUsuńCudownie! A poza tym to rozdział genialny! Zauważyłam parę błędów, ale skoro pisałaś na "żeby mi nie uciekło" to wszystko wybaczam. Poza tym nie było żadnych na tyle wielkich bym zastanawiał się o co tu chodzi?, więc jest nieźle!
Akcja w tym rozdziale bardzo mi przypadła do gustu! Dużo zwrotów akcji i przemyśleń!
Sasori Aż Tak się zaciekawił? Uuuuuu... I właściwie to nie wiedziałam, że on jest tak zboczony! Zobacz jakich rzeczy się dowiadujemy!
No i nie mogę zapomnieć o zazdrosnym i zdezorientowanym Uchihą! To było wręcz cudowne! Jak czytałam to się śmiałam jak szalona!
A zwłaszcza spodobał mi się ten tekst "Pain siedzący dwa miejsca ode mnie kaszlnął, prawdopodobnie maskując parsknięcie, chociaż z nim to nigdy nie wiadomo. Kątem oka dostrzegłam zdezorientowany wyraz twarzy Itachi’ego, który miał na zawsze pozostać w mojej pamięci jako bezcenny. Może nie zauważył tej delikatnej ironii w naszych wypowiedziach? Nie, żebym przez to ubolewała… Nasze spojrzenia na moment się spotkały i dostrzegłam w jego oczach lekką irytację. Zamierzałam zrobić z Hidana mojego guru i wyświęcić jego genialne pomysły. Chociaż raz się na coś przydał… ". Mistrzostwo!
I bardzo dziękuję za playlistę! W tej chwili właśnie leci w moich uszach!
Do tego Wielkie Dzięki za Dedykację! To cudowne! Kocham dostawać dedykację! I jak jakąkolwiek dostaję to cieszę się jak jakaś chora! Tak, więc z góry przepraszam za moją, niewątpliwie, dziwaczną wypowiedź!
No i końcówka z Hidanem i ten jego tekst "Ladacznica..."! To mnie całkowicie rozwaliło!
A Pain? Śmiejący się i zgadzający i na dodatek chwalący Pain? Ludzie! Świat się kończy!
Czekam na nexta! I życzę ba..rdzo dużo weny!
Dziękuję za dedykację! Cieszę się jak szalona!
Pozdrawiam.
Nawet sobie nie wyobrażasz, jaką przyjemność sprawiło mi czytanie Twojego komentarza! Cały czas z bananem na twarzy przechodziłam do jego dalszej części i humor niesamowicie mi się poprawił :D Zboczenie Sasori'ego tak samo mnie zaskoczyło, ale jak już zaczęłam pisać, to nie mogłam odpuścić ;)
UsuńHidan nie mógłby chyba powiedzieć nic innego, żeby jej nie dociąć x)
Pozdrawiam! ^^
haha nie podejrzewałabym o to sasoriego!
OdpowiedzUsuńmmm, itachi zdezorientowany coś pięknego :D
czekam jak rozwiniesz ten wątek bardzo niecierpliwie.
dużo weeeny xD
Ja też nie xD Wkopałam się z tym, ale plan mam! Ho ho xD
UsuńDziękuję :)
Notkę przeczytałam już wcześniej, ale niestety nie dałam rady skomentować, wiec odzywam się dopiero teraz. :)
OdpowiedzUsuńNa wstępie (bo potem zapomnę...) Tak, chcę, żebyś mnie informowała o nowych notkach. Najlepiej u mnie na blogu, albo jeśli wolisz to zostawiam ci swoje gadu: 11339885 :D
Uwielbiam ten rozdział, moim skromnym zdaniem, jest on jak na razie niewątpliwie najlepszy! Itachi niby nic nie czuje, niby nic nie mówi, ale ta jego złość i irytacja niby o nic jest słodka. :3 Już się nie mogę doczekać, aż będzie między ich dwójką coś więcej. Jak ona poszła do niego i tak "zaczął się przybliżać" to już myślałam, że coś będzie, że ją pocałuje, czy coś, a ty się zjebało.. ;c Co nie zmienia faktu, że czytałam ten fragment z oczami jak pięć złotych. *.*
Jezu jak mi się podobało to stwierdzenie Sasori'ego "Zaciekawiłem się." - Takie obojętne, takie w jego stylu, takie cudowne, zakochałam się w tym! Swoja drogą to nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale Sasori'emu też bym się poddała. xD
Tylko nie lubię w tym rozdziale Hidana, bo musiał wleźć w nieodpowiednim momencie i im taką ładną scenerię przerwać. ;c Tak teraz pomyślałam, że ciekawe jaką minę miałby Itachi, gdyby to on tam wszedł, a nie Hidan. xD
Jeszcze raz powiem, że rozdział wspaniały! Oby więcej takich. Życzę ci duużo weny, buźka. ;**
Ok, będę informować, gg dodałam do kontaktów :)
UsuńHaha, chyba nie ma osoby, która odmówiła by lalkarzowi, osobiście go uwielbiam i jest on moją ulubioną postacią (widać po drugim blogu xD) Korciło mnie, żeby rozkręcić Itacza, ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że nie! To by mi kolidowało z dalszym planem xD A Hidana musiałam wstawić w momencie, gdy przez myśl mi przeszło słowo "ladacznica" xD
Dzięki i pozdrawiam ^^
Cześć!
OdpowiedzUsuńNa wstępie powiem, że jednak ten ośrodek to nie takie zadupie jak myślałam, więc wi-fi działa! I tak się tu znalazłam....
Noo właśnie, dzięki za zaproszenie. Lubię blogi z OC, więc wiesz... X)
No to tak: trójkącik? Tak serio, to ją bym wybrała tylko Sasora, bo jest (moim, skromnym, nic nie wartym zdaniem) największym seksiakiem w Aka! <3333333333 Reszta też spoko ^^
Podoba mi się tu, bardzo. Będę wpadać. ;)
Ach, scena z Sasorim była nie do opisania! Zakochałam się *___________*
Moja intymna scena z Sasorim (w sensie, że na blogu) potoczy się inaczej... Zamykam się! Wiesz już za dużo... Zapomnij co napisałam, że tu byłam...
W pewnej chwili może i byk się podnieciła, ale... Nie! Te dzieciaki biegające koło mnie i koleżanki z pewnością mi przeszkadzają. W końcu nie ka jak 9-latki zarywające do 14-latek, ne? (Chcieli mnie poczestowac lodem ;_______;)
Dlaczego trafiam na dziwaków?! Nie ważne... -_-
Czyżby Hidan był zazdrosny? Słodkie! :D może do czegoś dojdzie...
Nie wiem co dodać..
Pozdrawiam..., a i no właśnie! Nie zabijaj Sasora! Zabraniam! Nie przeżyje tego... :<
Pisz szybko nexta ;*****
O, cieszę się, że Ci się spodobało :D Miłe zaskoczenie ^^
UsuńCo do Sasori'ego, to zgadzam się z Tobą w 100%! Nie ma sobie równych *o* I te jego czekoladowe ślepka... Ok, kończę maniaczyć xD
Hahaha, jak mogłaś odmówić? xD Pamiętam te czasy... straszne były O.o 9-latki potrafią przerazić, zwłaszcza, że połowa z nich nie zdaje sobie sprawę z tego, co proponuje... Że nie wspomnę, że nie ma na czym tego loda robić xD
Ugh... wychodzi moja zboczona natura, pomińmy to powyżej xD
Obiecuję, że Sasori przetrwa! Zamierzam go jeszcze wykorzystać xD
Pozdrawiam i dziękuję za wizytę :D:D
O Jezu! Nie o takiego loda mi chodziło, jeśli chcesz wiedzieć. O rożka, a nie o TAKIEGO ROBIONEGO!!! Przerażasz mnie .____.
Usuń+ nawet nie wiesz jak mi ułożyło, kiedy przeczytałam, iż GO nie zabijesz! ;D
Wielbie Cię za to!!
Pozdrawiam
Jasne, jasne! xD To tak to się teraz nazywa? xD
UsuńOk, ok, już ja tam nie wnikam >:D
Nie mogłabym, za bardzo go kocham ^^-
Zapraszam serdecznie na rozdział 1 :3
OdpowiedzUsuńnaruto-school-stories.blog.pl
Zamarłam no... Oddech mi zniknął... To był chyba najlepszy rozdział jaki tu u ciebie czytałam! Świetny, niesamowity no i nie wiem jak to nazwać. Strasznie mi się podoba *_*
OdpowiedzUsuńWszystko jest tak ładnie opisane, że mogłam poczuć się jak główna bohaterka *_* NAPRAWDĘ gratulacje noooo!
Akcja z Sasorim była po prostu genialna! Co tam jedna akcja, cały rozdział! Wszystko czytałam z takim zaciekawienie, że aż mnie coś zżera od środka z ciekawości, co będzie dalej.;) Czekam na next i mam nadzieje, że pojawi się jakoś niedługo :D
Pozdrawiam! ;)
Cieszę się, że Ci się spodobało! :D Ach, jak tak czytam, że wszyscy zadowoleni, to aż chce mi się pisać dalej i wena sama przychodzi! ^^
UsuńDziękuję!! :)
Kocham Cię za ten moment z Sasorim! Od zawsze go wielbiłam i nic się nie zmieniło. Kurczaczki, fajnie by było jakby wyniknęło z tego coś więcej, ale w ostateczności pewnie i tak będzie z Itachim, a jego wielbię troszkę mniej.
OdpowiedzUsuńTeż zawsze mnie zastanawiało jak faceci potrafią być tacy bezproblemowi i niczym się nie przejmować. No ale cóż.. Zaciekawiony Sasori, to już coś! :D
Dużo weny Ci życzę i osobiście dopilnuję, żebyś opublikowała nowy rozdział o umówionym czasie. :*
Emma
Nie wierze! Nie! No nie wierzę!
OdpowiedzUsuńGdybyś widziała mnie, czytającą fragment o "zaciekawieniu" Sasoriego, to byś padła ze śmiechu widząc moją buzię w totalnym szoku, w dodatku, z szeroko otwartymi ustami ^^ I ten chichot...jak jakaś wariatka xD Ale cóż...takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam! Wszystko, ale nie to!
Dobrze, emocje opadły, to mogę napisać o reszcie. :)
Oprócz wyżej wymienionego momentu, podobał mi się cały rozdział. Jest naprawdę świetny!
Plan Hidana jednak chyba poskutkował, mimo że szanse były marne ^^ Widać, że Itachi zdenerwował się trochę, a o to przecież chodziło.
Już nie mogę doczekać się ich misji. Ciekawa jestem co tam się będzie dziać. Bo na pewno dużo :)
Pozdrawiam!
mam nadzieję że nic się nie stało i niedługo ujrzymy nowy rozdział, w takim razie weny i pisz :)
OdpowiedzUsuńHuhu, fajnie ;D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy masz styl pisania... Tylko szkoda, że rozdział ucieka tak szybko... Duże odstępy i ogromna czcionka wyglądają jakby notka była długa, a tak naprawdę jest hop i nie ma co czytać :( Trochę szkoda... Ale nic. I tak jest ciekawe ;)
A jeśli chcesz, to zajrzyj do mnie na life-in-akatsuki.blogspot.com lub rei-w-akatsuki.blogspot.com
Prosiłaś, żebym Cię informowała, dlatego tak też robię :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na "Rozdział 1 - Interes kwitnący wraz z kwiatami." Pozdrawiam! :)
http://aka-nichibotsu.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział:
OdpowiedzUsuńsasuke-i-erin.blog.pl
Mam nadzieję, że sie spodoba. :3
Właśnie pojawił się rozdział drugi na:
OdpowiedzUsuńnaruto-school-stories.blog.pl
Zapraszam serdecznie! :3