Na początek bardzo, bardzo przepraszam za tę przerwę!! Ja nie chciałam! Q_Q W każdym razie muszę się pochwalić - poskładałam podania na więcej niż jedną uczelnię z obawy, że mogliby mnie nie przyjąć nigdzie, a tu shocker - okazało się, że poprzyjmowali i dobre dwa tygodnie spędziłam na decydowaniu się, którą uczelnię wybrać x) Od października Wasza Kagamine będzie studiować mechatronikę na Politechnice Śląskiej :D
Kolejna rzecz, do której tym razem muszę się przyznać - wattpad. Przerażająca rzecz xD Możecie mnie na nim znaleźć tu: >>KLIK<< jeśli ktoś jest zainteresowany tematyką inną niż anime.
A teraz rozdział - enjoy ;)
Ps. widzieliście trailer "50 Twarzy Greya"? Padłam z zachwytu, po raz pierwszy w życiu jestem gotowa iść na pokaz premierowy xD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z trudem otworzyłam oczy i od razu poczułam ciężar na ramieniu i plecach. Ręka Sasori’ego zwisała, przewieszona przeze mnie, a on sam przyklejony był do mnie jak rzep. Nie, żebym narzekała, wręcz przeciwnie, aczkolwiek było mi zdecydowanie zbyt ciepło. Z trudem wyśliznęłam się z jego objęć i pościeli i zsunęłam z cichym uderzeniem na ziemię. Mruknął coś pod nosem, ale nie obudził się. Odetchnęłam cicho, podniosłam się na kolana i usiadłam obok łóżka, patrząc na niego z niemałym zainteresowaniem. Wyglądał jak mały chłopczyk, z rozczochranymi włosami, lekko rozchylonymi ustami i w pogniecionej koszulce. Pozory mogły zwieźć, widząc go takim nikt by nie pomyślał, że może być takim dupkiem.
Zerknęłam na zegar, który wskazywał szóstą rano i znając życie, Uchiha i Harami właśnie zaczynali trening. Naprawdę nie miałam już najmniejszej ochoty wchodzić im w paradę, było to zdecydowanie zbyt uciążliwe. Chcieli z siebie zrobić papużki-nierozłączki? Droga wolna, mnie powoli przestawało to dotyczyć. Hidan nazwałby mnie „pustą babą” i z satysfakcją stwierdził, że wybrałam lalkarza, bo tak było łatwiej. I miał cholerą rację, nie zwykłam się nadwyrężać z powodu faceta, już z Sasorim miałam zrobioną wystarczającą wodę z mózgu.
Podniosłam się i na palcach przeszłam do łazienki. Spojrzałam na swoje ubrania z poprzedniego dnia i skrzywiłam się nieznacznie. Nie było mowy, abym przechodziła dwa dni w tym samym, ohyda. Wzięłam szybki prysznic, pożyczyłam szczoteczkę Akasuny i umyłam zęby, po czym wróciłam do pokoju w poszukiwaniu szafy lalkarza w samym ręczniku. Otworzyłam pierwszą lepszą szufladę. Bielizna, czyli dobry start. Wzięłam jedne z jego bokserek i zerknęłam do następnej szuflady. Koszulki, bingo. Wygrzebałam czarny t-shirt z nadrukiem, a z szafki obok szare, krótkie spodenki. Wróciłam do łazienki i przebrałam się w skompletowany strój, jak się jednak okazało, spodnie zjechały ze mnie szybciej, niż zdążyłam je włożyć, dałam więc sobie z nimi spokój, zamiast nich zawiązałam w pasie swoją koszulę, by zakryła bieliznę. Aż tak bezwstydna nie byłam.
Ponownie weszłam do pokoju, zgarnęłam z biurka Akasuny kilka kunai i pożyczyłam jedną z katan wiszących na ścianie. Miałam nadzieję, że w razie czego miał odtrutki na te wszystkie trucizny, którymi je nasączył, z drugiej jednak strony, nie obraziłabym się wcale, gdyby udało mi się pomóc przejść drogiej Harami na drugą stronę. Wyrwałam kartkę z jednego z notesów leżących na biurku i nabazgrałam wiadomość do lalkarza. Wrócę po treningu, bądź tak miły i przynieś do pokoju moją porcję śniadania. Następnie podeszłam do łóżka i położyłam kartkę na poduszce obok niego. Uśmiechnęłam się pod nosem i po cichu opuściłam jego pokój.
Na korytarzu panowała cisza, nie było to jednak nic dziwnego zważywszy na fakt, że nie było nawet siódmej. Mogłam więc spokojnie przejść na pole treningowe, bez namolnych pytań ze strony kogokolwiek.
Ta jak się spodziewałam, Itachi i fioletowo włosa już tam byli. Stali naprzeciwko siebie, a po chwili użyli justu natury ognia, obydwoje w tym samym czasie. Płomień Uchihy przebił się przez jej i uskoczyła w bok, by go uniknąć.
- Ładnie – odezwałam się, by obwieścić swoje przybycie. Spojrzeli na mnie i twarz bruneta stężała, a dziewczyna rozchyliła usta ze zdziwienia. Wiedziałam, jak wyglądam w męskich ciuchach, nie musieli się aż tak gapić. Musiałam jednak przyznać, że zdumienie i pewnego rodzaju niezadowolenie na twarzy Itachi’ego sprawiły mi przyjemność.
- Przynajmniej wiemy, czemu się spóźniłaś – rzuciła Harami, uśmiechając się złośliwie. – Warto było?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparowałam natychmiast. Bezczelna zołza. – Myślałam, że macie trenować, a nie się obijać? – spytałam, unosząc znacząco brwi, na co prychnęła pod nosem i odwróciła się do mnie tyłem. Jak dorośle… - A tak na poważnie, to po co ja wam tu w ogóle jestem? Bo to nie wygląda na prawdziwy sparring, nie sądzę więc, by któremuś z was mogło się coś stać. – Uchiha przełknął ślinę niemal niezauważalnie. Hoo, kogoś mój widok wyraźnie zdenerwował, myślałby kto.
Irytował mnie, bardziej niż zwykle. Jeśli nie chciał, bym zadawała się z Sasorim, mógł to powiedzieć na początku, gdy zorientował się co się dzieje, ale nie, wtedy ważniejsza była ta flądra i skakanie wokół niej. Cóż, teraz było za późno, nie zamierzałam od tak zmienić zdania.
- Lider chce, byś pokazała Harami jak ochronić się przed genjutsu, zwłaszcza takim, ja Sharingan – wyjaśnił, a mnie zamurowało. Ktoś tu miał mocno niedorobione poczucie humoru.
- Przecież tego nie da się pokazać. Jeśli chodzi o Sharingan nie można po prostu patrzeć przeciwnikowi w oczy, a co do zwykłych genjutsu wystarczy się uwolnić, bądź samemu użyć takiej techniki w tym samym czasie. Zresztą, nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak unikam genjutsu, to przychodzi naturalnie podczas walki. Instynktownie wiesz, co masz zrobić, jak każdy dobry shinobi – powiedziałam skonsternowana. No naprawdę, nie byłam przecież cudotwórcą i nie mogłam tej dziewczyny uczyć podstaw, jej pobyt tutaj chyba nie na tym powinien polegać…
- Dlatego najpierw ty spróbuj uwięzić ją w takiej technice i jeśli uda jej się ją przełamać, bądź uniknąć, wtedy będzie mogła spróbować z Sharingan. – Krew we mnie zawrzała. Kto tu miał z nią, do ciężkiej cholery, trenować?
- Jak sobie życzycie – warknęłam i podeszłam do niego, by zająć jego miejsce. Gdy znalazłam się tuż obok chwycił mnie za przedramię i pochylił się do mojego ucha.
- Mogłabyś już przestać. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale to nie znaczy, że musisz się tak odgrywać – wyszeptał, najwyraźniej nie chcąc, by fioletowo włosa cokolwiek słyszała. A to nowość.
- Dziwne, że widzisz to w ten sposób, ale zaręczam ci, że nie robię tego z twojego powodu – przynajmniej nie tak całkiem – jest mi z nim dobrze – wycedziłam, wyszarpując rękę z jego uścisku. – A teraz z łaski swojej odejdź na bok, zawadzasz – dodałam oschle, nie odpowiedział jednak i zrobił, co powiedziałam. Tak, to z pewnością nie było normalne zachowanie z jego strony. Cóż jednak mogłam, czy raczej zamierzałam, na to poradzić? Nic. Nie tym razem. Nie byłam zabawką, którą można było zabrać, a potem odstawić według kaprysów, a jeśli on tego nie pojmował, to był większym kretynem niż sądziłam.
Stanęłam przed Harami i westchnęłam zrezygnowana. Za jakie grzechy…
- Przygotuj się – powiedziałam, obserwując, jak napina się każdy mięsień jej ciała. Przynajmniej postawę miała lepszą, najwyraźniej walka z Hidanem dała jej do myślenia.
Postanowiłam darować sobie półśrodki i od razu skupiłam chakrę Chisetsuny-sama w dłoni. Na widok czarnej mgiełki fioletowowłosa zesztywniała i spojrzała na mnie ze strachem. Spokojnie, nie zamierzałam jej nic zrobić. Fizycznie w każdym razie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i wysłałam chakrę w jej stronę. Otoczyła ją i wiedziałam, że nie miała pojęcia, co zrobić. Cały trick leżał w tym, że aby nie dać się wciągnąć w moje genjutsu należało po prostu zignorować mgłę i kontynuować walkę. Jeśli się na nią nie reagowało, ona nie miała się jak uaktywnić. Moc Chisetsuny-sama brała się ze strachu, każda z kontrahentek instynktownie wyczuwała i wykorzystywała go w walce. Jeśli Harami chciała mieć ze mną jakiekolwiek szanse, musiała się go pozbyć lub przezwyciężyć. Już teraz patrząc na jej nieruchomą postać mogłam śmiało stwierdzić, że nie była do tego zdolna i prawdopodobnie nigdy nie miała być.
Zamknęłam oczy, złączyłam chakrę znajdującą się w moim ciele z tą wokół niej. Czułam jej przerażenie, nie tyle samą sytuacją, co swą bezradnością. Interesujące. Wniknęłam głębiej, tym razem łącząc jej chakrę ze swoją. Chwilę później dotarłam do tego, do czego dotrzeć chciałam.
Młoda dziewczyna z wściekle fioletowymi włosami stała z boku placu głównego klanu Akari i patrzyła, jak nowa przywódczyni wybiera pierwszą osobę do naznaczenia. Członkowie głównej gałęzi obserwowali ją z szacunkiem, poza jedną tylko nastolatką. Misami Akari, przyszła głowa swej rodziny wpatrywała się w kobietę z wyraźnym obrzydzeniem i nienawiścią. Po chwili coś przykuło jej uwagę, w oczach pojawił się strach, niemal natychmiast zastąpiony czymś innym, czymś, co sprawiło, że po plecach Harami przeszły ciarki. Niebieskowłosa wyglądała, jakby właśnie odniosła zwycięstwo. I dla Makari nie był to przyjemny widok. Patrzyła, jak dziewczyna zgłasza się na ochotnika, jako pierwsza w historii rodziny. Wywołała tym oburzenie innych osób, jednak ku ogólnemu zdumieniu została poproszona o pójście na inicjację.
Skupiłam się bardziej, chcąc dotrzeć jeszcze głębiej. To nie mogło być wszystko, musiało być coś więcej.
- Chcemy, byś ją obserwowała, zbliżyła się do niej najbardziej, jak się da. Nieważne, w jaki sposób. – Starsza już Makari stała przed Starszyzną klanu, próbując opanować nerwy.
- Nie mogę tego zrobić. Ona jest zbyt silna, trzeba wysłać kogoś, kto miałby z nią szanse – odpowiedziała, mając nadzieję, że odpuszczą. – Albo kogoś nająć – dodała szybko, co zwróciło ich uwagę. Nigdy wcześniej nie pozwalali nikomu mieszać się w sprawy klanu, jednak tym razem najwyraźniej byli skłonni zrobić wyjątek.
- Już to zrobiliśmy, jednak potrzebujemy informatora. Ty nim będziesz, najbardziej się nadajesz, ponieważ możesz bez problemu przeniknąć do tej dziwnej organizacji. Pamiętaj o cotygodniowych raportach. – Dziewczyna skinęła głową, po czym podniosła się z klęczek i skierowała do wyjścia. Otworzyła drzwi i w progi minęła dziwnego shinobi w płaszczu. Odwróciła się za nim, jednak twarz miał zakrytą kapturem, jedyne, co się wyróżniało, to czerwony zwój, który trzymał w dłoni, wyjątkowo duży, z czarnymi symbolami i złotym dzwoneczkiem doczepionym do boku.
- Jesteś. Omówmy twoje zadanie. Nazywa się Misami Akari. Chcemy ją z powrotem żywą, to wszystko.
Coś mną szarpnęło i ugięły się pode mną kolana, które następnie boleśnie spotkały się z ziemią. Uchiha stał obok mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc odzyskać ostrość widzenia i przeniosłam wzrok na Harami. Leżała, ciężko dysząc, a mgła wokół niej powoli znikała. Zaklęłam pod nosem, zdecydowanie przesadziłam. Wiedziałam jednak, że było warto. Dzięki temu zdobyłam informacje, które były mi potrzebne, mogłam też skupić się na poszukiwaniu tajemniczego najemnika mojego klanu. Z pewnością nie był to zwykły shinobi, jeśli zdecydowali się go wtajemniczyć w sprawy rodziny choćby w najmniejszym stopniu i to mi się bardzo nie podobało. Mogłam mieć z nim spore problemy.
- Czy Harami kontaktowała się z kimś, odkąd tu przybyła? – spytałam mimo woli, jednak Uchiha był jedyną osobą, która mogłaby coś wiedzieć. Był moim pytaniem zdezorientowany, ale wyciągnął rękę i pomógł mi się podnieść.
- Nie. Pain kazał jej pilnować przez pierwszy miesiąc – mruknął cicho i tym razem to ja się zdziwiłam. No proszę, czyli nie ufał jej całkowicie. Ciekawe, czy mnie też tak obserwowali… Nie, chyba wolałam pozostać w tej kwestii w błogiej nieświadomości.
- Co to było? – Uśmiechnęłam się lekko.
- Zdobywanie potrzebnych do przetrwania informacji. Bycie kontrahentką tego potwora ma też swoje dobre strony – odparłam spokojnie, po czym wskazałam na fioletowowłosą. – Lepiej się nią teraz zajmij. Będzie obalała przez kilka dni, poza tym wie, co zrobiłam i z pewnością ciężko przyjdzie jej pogodzenie się z faktem, że nie dała sobie rady z tak powszechną w naszej rodzinie techniką – dodałam. – W końcu to ty jesteś tu tym, który się o nią troszczy. – Chciałam go minąć, jednak zastawił mi drogę.
- Wiesz, że nie mogę zostawić jej samej – powiedział z doskonale słyszalną w głosie frustracją. Zmrużyłam oczy.
- Wiesz, że mnie to nie obchodzi i znasz moje zdanie na ten temat. Chciałeś, żeby tak było, więc teraz nie miej do mnie pretensji!
- To ty się wycofałaś wtedy, w lesie! – warknął.
- Bo nie zamierzam robić za zastępstwo. Przepuść mnie natychmiast, Uchiha – fuknęłam wkurzona, a on przesunął się z wyraźnym ociąganiem.
- Dobrze wiesz, że to nie tak – szepnął.
- Dobrze wiesz, że sam nie wiesz, czego chcesz.
~~~~
Weszłam do pokoju Sasori’ego i zastałam go siedzącego przy biurku. Jak zwykle majstrował coś przy marionetkach, jednak na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się w moją stronę. Następnie jeden ze śrubokrętów wylądował na podłodze, a on patrzył na mnie zszokowany.
- Co… co ty masz na sobie? – spytał głucho, a ja roześmiałam się głośno. Nie doceniał mnie najwyraźniej!
- Twoje ubranie, co też innego? – spytałam, jak gdyby nigdy nic, a on pokręcił głową z rezygnacją i schylił się, by podnieść narzędzie.
- Nigdy mnie nie znudzisz. – Taksował mnie chwilę spojrzeniem, po czym zmrużył lekko oczy.
- Czy to są moje…? – Uśmiechnęłam się, wystawiając język. – O matko, mam nadzieję, że nikogo nie spotkałaś? Chwila, trening. Świetnie, teraz to już nam żyć nie dadzą…
Podeszłam do niego i objęłam za szyję od tyłu. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on zamrugał zdziwiony.
- Coś się stało? – spytał po prostu. Zabawne, że tak łatwo potrafił mnie rozszyfrować.
- Hm… Powiedzmy? – Obrócił się, położył dłonie na moich biodrach i posadził mnie na swoich kolanach. No tego się po nim na pewno nie spodziewałam…
- Mów. – Heh, despotyczny tyran.
- To nie Harami za mną wysłali. Wynajęli kogoś – powiedziałam i poczułam, jak momentalnie zesztywniał. – Sasori? – Przechyliłam głowę w bok, zaniepokojona jego dziwną reakcją.
- Kogo? – Jego głos był lekko zachrypnięty. Może się zmartwił? Nie, to nie było możliwe, nie w jego przypadku.
- Tego jeszcze nie wiem.
- Ach tak…
Czy tylko mi się wydaje, że Sasori wie, o kogo chodzi, a tylko udaje, że nie wie? Ehh..
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na coś nowego i oczywiście się nie zawiodłam. Fajnie się czyta, jak Itachi ma problemy XD, a jeszcze lepiej się to wyobraża. Może niedługo przejmie inicjatywę...
Tak, widziałam zwiastun i jestem wściekła, że premiera dopiero w walentynki. Gdyby można było przyśpieszyć czas i obejrzeć film już teraz *.*
Muszę się nieco nad Itachim poznęcać, należy mu się :P
UsuńTeż mnie to wkurzyło >_< Zdecydowanie za dużo czekania, ale mam nadzieję, że będzie warto. Swoją drogą zabawna propozycja na taki dzień jak walentynki xD Jestem natomiast bardzo zadowolona z obsady :D Miła odskocznia od tych wszystkich pseudo gwiazdek typu Stewart "Miss opóźnionej miny" xD (Mam nadzieję, że nie ma tu nigdzie je fanów, a jak tak to soraski!)
Spoko, też jej nie znoszę :)
UsuńCo do filmu i jego zwiastunu, szkoda, że nie pokazali gleby Any XD
Haha, albo gdy Grey powiedział "I am" to mi się od razu skojarzyło z "Jest pan gejem, panie Grey?" XD
UsuńTo Ty jesteś zołzą, a nie Harami! Jak mogłaś nam, czytelnikom, to zrobić? Tak długo czekaliśmy na rozdział, z takim wielkim utęsknieniem, a Ty dodajesz takie króciutkie coś? :( Oczywiście cieszę się, że w ogóle coś naskrobałaś. Mam nadzieję, że będziesz teraz pisać częściej, co? Proszęęęęę. :c
OdpowiedzUsuńRozdział, choć krótki, oczywiście cudowny. Jestem zachwycona lekkością, z jaką piszesz, ale o tym Ci już tysiąc razy mówiłam. W każdym razie dalej mnie zachwycasz i to bardzo.
Muszę też przyznać, że za wiele się w tym rozdziale nie działo, to znaczy jeśli chodzi o kwestie Sasori - Uchiha, choć sam trening był bardzo interesujący. Dobrze, że Harami została pokonana przez Misę, a z drugiej strony zrobiło mi się jej szkoda. Dziewczyna doskonale wiedziała, że nie ma szans z naszą główną bohaterką a mimo wszystko dołączyła do Brzasku... Ciekawe, jak to Misa teraz rozegra. Przecież chyba nie zatai faktu przed liderem, że mają w organizacji szpiega?
Krótkie wymiany zdań między Itachim a Misą były genialne. Pełne jadu, złości i pretensji, czyli takie, jakie uwielbiam. ^^ Co się stało z naszym Uchihą, co? Czyżby zauważył, co stracił, a raczej kogo? Dobrze, że Misa zachowuje się w ten sposób. Przynajmniej pokazuje mu, że ma go głęboko w poważaniu, a Itaś jest zazdrosny. ^^ Cudowny trójkąt, idealny!
No i sytuacja w pokoju z Sasorim... Zachowywali się jak najnormalniejsza w świecie para, co było naprawdę urocze. Wprawdzie nie jestem przyzwyczajona do takiego kochanego Sasoriego, bo raczej jest wrednym, seksownym dupkiem, ale w takiej wersji też jest fajny. :)
A tak swoją drogą, to oglądałaś film Keith? Twój Sasori do złudzenia przypomina mi głównego bohatera z tegoż oto dzieła. Jest tak samo arogancki, a przy tym taaaaki pociągający. Obaj też zresztą wyglądają bardzo młodo i niewinnie i nikt nie pomyślałby, że kryją się w nich tacy seksowni, a jednocześnie wredni mężczyźni. ;> Jeśli nie oglądałaś, to polecam. Ja akurat uwielbiam ten film i mogłabym go oglądać chyba codziennie. ^^
Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz szybciej. Uwielbiam Twój styl pisania, pomysł, słowem: wszystko. Twoja twórczość jest na tyle świetna, że z tęsknoty czytałam poprzedni rozdział chyba z pięć razy, z nadzieją, że w między czasie coś się pojawi. Nie rób mi tego więcej, bo znowu będę marudzić, tym razem o wiele bardziej. :>
Czekam i już tęsknię. Przesyłam mnóstwo, całe mnóstwo weny, żebyś jak najszybciej coś dla nas napisała. :)
Buziaki! :*
Wybraniam się tym, że przekroczyłam 2tys słów! xD Ale wiem, jestem okropna i postaram się nadrobić zaległości, które swoją drogą powstały przez moje opowiadanie na wattpadzie xP
UsuńCóż, rodzinę Misy I Harami stworzyłam taką, że nikt nie ma tam zbytnio prawa głosu, jednak obecność Harami wyjaśni się dokładniej ;)
Hohoho, uwielbiam Itachi'ego niemal tak jak Sasori'ego i aż przyjemnie się nad nim znęca :D Cieszę się, że przypadło Ci to do gustu ;)
Chcę go pokazać też od innej strony, a poza tym przyznaję bez bicia, że robienie z niego seks-ciacha jest po prostu dość ciężkie, jeśli nie chcę tu zrobić pornucha xD
Nie oglądałam, ale brzmi tak, że się chyba skuszę i jutro sobie zrobię seans przy piwku :D Dzięki za polecenie! ;)
Ogromnie się cieszę, że podoba Ci się to, co piszę, naprawdę, wielką przyjemność sprawia mi czytanie Twoich komentarzy, motywujesz do pisania, muszę Ci to przyznać <3
Pozdrawiam i buźka ^^
A tak swoją drogą to z tego wszystkiego nie zdążyłam Ci pogratulować dostania się na studia! ^^" Ale, dżizas, co Cię skłoniło do wyboru takiego kierunku? :D Jesteś szaloną kobietą, zdecydowanie! Mój chłopak był w technikum w klasie właśnie mechatronicznej, i choć wiadomo, że studia a technikum to dwa różne światy, to jednak widząc jego notatki załamywałam się... W życiu nie wyobrażam sobie siebie na takim kierunku. Podziwiam. :D I jeszcze raz gratuluję! :)
UsuńA dziękuję :)
UsuńMiałam do wyboru jeszcze inżynierię biomedyczną, ale doszłam do wniosku, że zrobię ją dopiero na magisterkę i będę miała dyplomy z dwóch różnych kierunków, a najpierw zajmę się tym, który obejmuje więcej maszyn niż tylko medyczne :) Poza tym lubię majsterkować, a skoro i tak musiałam iść na studia ścisłe, bo po humanie zostałabym bezrobotną na 90% to wzięłam kierunek, który choć trochę mnie interesował. Teraz tylko przetrwać pierwszy rok i potem pójdzie z górki :P
Nie mam za bardzo czasu, żeby pisać, ale gratuluje dostania się na studia. Mam pytanie: czy Misa i Sasori będą razem? Ja tak bardzo bym właśnie chciała, żeby byl razem, bo normalnie Kocham Sasoriego. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :D
UsuńHaha, nie mogę powiedzieć! Ale spokojnie, jeszcze tu trochę popiszę, sporo się może między nimi wydarzyć ;)
Pozdrawiam